Niemożliwe małżeństwo Trumpa i „technobros”

Naszym celem jest zgromadzenie inwestorów niezadowolonych z politycznego status quo i pozyskanie kapitału na finansowanie projektów, które zakłócają i promują program Partii Republikańskiej. Koncentrujemy się na wspieraniu ludzi i projektów, które mogą powstrzymać kryzys i ożywić nasz kraj. Rockbridge Network zastąpi obecny republikański ekosystem think tanków , mediów i grup aktywistów, które przyczyniły się do upadku partii, bardziej skutecznymi, nastawionymi na działanie ludźmi i instytucjami, nastawionymi na zwycięstwo.
W 2019 roku obecny wiceprezydent JD Vance uruchomił Rockbridge Network, techno-konserwatywne lobby, którego celem było zniwelowanie rozdźwięku między pieniędzmi z Doliny Krzemowej a programem Partii Republikańskiej. Inicjatywa ta narodziła się również pod przewodnictwem Chrisa Buskirka , redaktora naczelnego „American Greatness ”, portalu medialnego określanego mianem „głosu kolejnego pokolenia amerykańskiej prawicy”.
W tamtym czasie Vance był jednym z wielu zarządzających funduszami, których aspiracje polityczne obejmowały Kalifornię i Waszyngton. Będąc wschodzącą gwiazdą Partii Republikańskiej, cieszył się medialnym sukcesem dzięki wciągającej historii osobistego sukcesu, który w pełni zmaterializował się dopiero w 2023 r., kiedy został senatorem z Ohio.
Kiedy Donald Trump wybrał go na swojego kandydata na wiceprezydenta, pomijając innych kandydatów z większym doświadczeniem politycznym, wielu skrytykowało ten ruch, nazywając go kolejnym szaleństwem kogoś, kto wciąż rywalizuje w wyścigu prezydenckim z Joe Bidenem na skraju upadku. Celem zwerbowania Vance'a było wykorzystanie jego programu z Doliny Krzemowej do sfinansowania kampanii republikanów i przekonania tzw. techno-braci do porzucenia sprawy Demokratów i przyłączenia się do programu Trumpa .
Wyzwanie wydawało się niemożliwe do wykonania. Działająca pięć lat sieć Rockbridge Network nie zdołała zwerbować do swojej sprawy czołowych nazwisk ze świata technologii, który historycznie zawsze popierał program Demokratów. Nie minął nawet tydzień między nominacją Vance'a a ogłoszeniem Bidena, że wycofuje się z kampanii, oddając stery Kamali Harris , która w rekordowym tempie pozyskała poparcie miliarderów z Doliny Krzemowej, podpisując hojne czeki z większą nadzieją niż przekonaniem, aby spróbować powstrzymać powrót Trumpa do Białego Domu.
Jeden wyjątek: Elon Musk . Techno - outsider . Ten sam, który porzucił Dolinę Krzemową i przeniósł swoje firmy do Teksasu , republikańskiego bastionu słynącego z niskich podatków. Najbogatszy człowiek świata całym sercem poparł kandydata Republikanów. Wydał fortunę. Blisko 300 milionów dolarów.

Poza sławą, którą zdobył dzięki swojemu podcastowi „All in” , David O. Sacks jest znanym inwestorem z Doliny Krzemowej, który odniósł sukcesy z Facebookiem , Uberem , SpaceX i Airbnb , a także innymi firmami, w które nadal inwestuje za pośrednictwem swojego funduszu Craft Ventures . Ma nadzieję, że zostanie zaproszony do klubu „technobros”.
Podobnie jak Elon Musk, jest z pochodzenia południowoafrykańskim, ale ma obywatelstwo amerykańskie i dołączył do administracji Trumpa w tym samym czasie co założyciel Tesli. W jego przypadku został mianowany carem odpowiedzialnym za politykę USA w zakresie sztucznej inteligencji i kryptowalut , co miało na celu opracowanie ram prawnych dla tych branż.
Aby uniknąć kontroli Senatu, jego stanowisko jest równoważne ze stanowiskiem „specjalnego pracownika rządowego”, co oznacza, że dopóki pracuje na tym stanowisku mniej niż 130 dni w roku, nie musi ujawniać swoich finansów osobistych (ani potencjalnych konfliktów interesów), ani nie musi być zatwierdzany przez Kongres, co wywołało krytykę w Waszyngtonie. Jest członkiem prezydenckiej rady doradczej ds. nauki i technologii.
Był również największym zwycięzcą, gdy ogłoszono wyniki wyborów. W ciągu nieco ponad dwóch tygodni jego majątek netto wzrósł o 85 miliardów dolarów , głównie dzięki wzrostowi akcji Tesli, choć przyczyniła się do tego również obietnica wielomiliardowych kontraktów rządowych dla jego innych firm.
Zaniepokojona sukcesem największego wroga publicznego Doliny Krzemowej, społeczność technologiczna zareagowała, świadoma, że czeki będą musiały być bardzo hojne. Rockbridge Network z dnia na dzień stał się gwiazdą lobby .
W jego wiecach, wspieranych obecnie przez prezydenta USA, biorą udział jego syn, Donald Trump Jr. , oraz prominentne postacie z branży venture capital i fortun technologicznych, takie jak Chamath Palihapitiya i bracia Winklevoss – wszyscy byli darczyńcami Demokratów, którzy przeszli na stronę Republikanów. To najszybsza droga do Gabinetu Owalnego. Ale nie jedyna.
Apple , Amazon , Alphabet , Microsoft , OpenAI i Meta przekazały hojne darowizny na fundusz, który sfinansował inaugurację Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych, zapewniając swoim prezesom miejsca w pierwszym rzędzie . Przekazały również darowizny na inaugurację Joe Bidena, ale różnica polega na tym, że w tym przypadku wiele z nich zapłaciło podwójnie, aby zaskarbić sobie przychylność republikanów.
Władza i pieniądzeOd tego czasu relacje między obiema stronami sprowadzają się do zaciętych negocjacji, pełnych gróźb w postaci ceł i wycofania kontraktów publicznych. Aby przypieczętować umowę, prezes Apple, Tim Cook, uznał za stosowne podarować prezydentowi Stanów Zjednoczonych małą rzeźbę z podstawą wykonaną z 24-karatowej sztabki złota. To nic w porównaniu z czekiem na 600 miliardów dolarów, który gigant Apple zobowiązał się wystawić na inwestycje skrojone na miarę gustu najemcy Gabinetu Owalnego. Biały Dom nadał nowy wymiar podejściu „płać, aby grać” .
Pojawiły się również zdjęcia z Samem Altmanem , CEO OpenAI i arcywrogiem Elona Muska, a także z Jensenem Huangiem , założycielem Nvidii. Mark Zuckerberg kupił nawet rezydencję obok Białego Domu. Można wiele zyskać na sprzyjającym wietrze, ale przede wszystkim wiele stracić, gdy Trump wieje w przeciwnym kierunku.

Peter Thiel , współzałożyciel PayPal i jedno z najbardziej wpływowych nazwisk w Dolinie Krzemowej, jest głównym darczyńcą kampanii Trumpa od 2016 roku. Odegrał kluczową rolę w wyborze J.D. Vance'a na kandydata na wiceprezydenta przez Trumpa i przewodził licznym inicjatywom politycznym, takim jak America's Frontier Fund, skupiająca się na wspieraniu przemysłu półprzewodników i technologii „made in USA”.
Jednak jego romans z prezydentem Trumpem nie święcił pierwszej dekady w dobrym nastroju. Choć relacja pozostaje silna, Peter Thiel niedawno publicznie przyznał, że to, co do niedawna było bezwarunkowym poparciem dla programu konserwatywnego, obecnie odzwierciedla narastające różnice ideologiczne . Jest jednak osobą praktyczną, która nadal prowadzi kampanię po stronie republikańskiego prezydenta, o ile popiera jego program deregulacji, zwłaszcza w obszarze technologii.
Thiel jest założycielem Palantir Technologies , jednej z firm, która w ostatnich miesiącach odnotowała największe zyski na giełdzie dzięki kontraktom z rządem na oprogramowanie do eksploracji danych. Ostatni kontrakt, wyceniony na 10 miliardów dolarów, został podpisany z armią amerykańską. Od czasu wygranej Trumpa w wyborach akcje firmy wzrosły o ponad 200%.
Z dala od blasku fleszy i uwagi mediów, inwestorzy venture capital z Doliny Krzemowej, na czele z firmami takimi jak Andreessen Horowitz , zwiększyli swoją obecność w Waszyngtonie, aby wzmocnić swój wpływ na administrację. Ich rola nabiera kształtu w programach takich jak American Dynamism Summit i Venture Capital Program , które pomagają zacieśnić więzi między dwoma wybrzeżami USA, konsolidując ekosystem inwestycji technologicznych z priorytetowym dostępem do kontraktów rządowych i regulacjami korzystnymi dla świata kryptowalut, a jednocześnie łącząc ich z sektorami o konserwatywnym agendzie, takimi jak obronność.
U szczytu popularności technokratów w Gabinecie Owalnym, Elon Musk obserwuje teraz sytuację z ławy zdetronizowanych, będąc świadkiem jednego z najbardziej głośnych rozwodów politycznych w historii USA. Jego przypadek jest najlepszym przykładem tego , jak skomplikowane mogą być małżeństwa z rozsądku , zwłaszcza w trójkącie miłosnym utworzonym przez Dolinę Krzemową, Wall Street i Waszyngton.
Najpotężniejszy człowiek świata nie rozmawia już z najbogatszym człowiekiem na planecie. Po głośnym rozstaniu, które zostało nagłośnione w mediach społecznościowych, wciąż utrzymują delikatny pokój oparty na obietnicy milczenia.
Znając charaktery obu, niewielu wierzyło w trwały romans . I mieli rację. Nie przetrwał nawet czterech miesięcy, gdy Donald Trump został prezydentem. Wcześniej wszystko sprowadzało się do pochwał, podczas gdy pieniądze Elona Muska nadal napędzały kampanię wyborczą Republikanów.
Osiągnąwszy swój cel, założyciel Tesli otrzymał obiecaną nagrodę: stanowisko szefa Departamentu Efektywności Rządowej USA (DOGE). Niewielu pamięta Viveka Ramaswamy'ego , pierwszego milionera technologicznego, który zaczął handlować z Trumpem i Muskiem . Przedsiębiorca z branży biotechnologicznej, startował w prawyborach przeciwko obecnemu prezydentowi. Nie wypadł dobrze. Zrezygnował i poparł Trumpa w zamian za stanowisko w jego przyszłej administracji. Obiecał współprzewodniczyć DOGE z Muskiem. Umowa między nimi nie przetrwała 48 godzin, a Ramaswamy wrócił do Doliny Krzemowej, z dala od Waszyngtonu i polityki.
Musk pozostał w spokoju i zaczął dowolnie ciąć budżet administracji, przysparzając sobie tym niezliczonych wrogów na wzgórzu stolicy, ale zawsze przy bezwarunkowym poparciu prezydenta USA.
Wszystko poszło nie tak, gdy Musk chciał rozszerzyć swoje wpływy i wpływy na inne sfery polityki i skończyło się na publicznej krytyce gigantycznego planu budżetowego Trumpa , co oznaczało gwałtowny wzrost długu publicznego kraju — jedynej czerwonej linii dla dyrektora generalnego Tesli — który niechętnie zaakceptował cła na przemysł motoryzacyjny.
Prezydent USA miał nadzieję pozbyć się Muska, nie narażając go na niepotrzebny rozgłos. Ugoda rozwodowa obejmowała oficjalne zdjęcie pożegnalne i wielomilionową nagrodę dla jego firm w postaci kontraktów rządowych. Najnowszym z nich był kontrakt o wartości 5,9 miliarda dolarów na wystrzeliwanie pocisków rakietowych.
Musk jednak złamał umowę i wyjawił swoje brudy. Zapowiedział nawet, że nazwisko prezydenta pojawi się w „dokumentach Epsteina”. Po kilku wymianach obelg grożących wzajemnym zniszczeniem, ekipa Białego Domu interweniowała i zgodziła się na nowy rozejm, który zmusił obie strony do milczenia, a Trump opublikował w mediach społecznościowych wpis, w którym jasno dał do zrozumienia, że nie wykorzysta swojej władzy w Gabinecie Owalnym, aby pogrążyć imperium biznesowe człowieka, który teraz grozi złamaniem historycznego systemu dwupartyjnego w amerykańskiej polityce, tworząc trzecią partię, która jeszcze nie powstała, choć ma już nazwę: Partia Ameryki .
Spośród Siódemki Wspaniałych, prezes Nvidii, Jensen Huang, zawsze był najbardziej apolityczny i najmniej skłonny do utożsamiania się z konserwatywnym programem Donalda Trumpa. Nie pojawił się nawet na swojej inauguracji w styczniu . Zamiast tego udał się do Chin, aby świętować tam Nowy Rok Księżycowy ze swoimi pracownikami. Ten błąd niemal kosztował go utratę jednego z najważniejszych rynków, biorąc pod uwagę groźbę Białego Domu o zablokowaniu sprzedaży chipów Nvidii w Chinach i rozpętaniu wojny celnej w światowym przemyśle półprzewodników.
Jednak północnoamerykański gigant zdołał uniknąć tego scenariusza. Aby to zrobić, musiał jedynie pójść w ślady Apple'a, który podjął kroki już kilka dni wcześniej, i wysłać swojego prezesa do Białego Domu. Zapozować do zdjęć u boku prezydenta USA i wypisać wielomilionowy czek. W jego przypadku w formie prowizji, ponieważ będzie musiał zapłacić rządowi federalnemu 15% wartości sprzedaży swoich chipów do Chin . Porozumienie nie jest ostatecznym traktatem pokojowym. Raczej tymczasowym rozejmem, ponieważ Trump spekuluje już o możliwości zażądania od Huanga do 50% przychodów generowanych ze sprzedaży bardziej wydajnej generacji chipów, których nie może jeszcze eksportować przez Pacyfik. Nadal jest to cło, ale w ten sposób Waszyngton ułatwia zawarcie umowy handlowej z Pekinem, ponieważ nie jest to podatek bezpośredni. W zamian Nvidia stała się tego lata najcenniejszą firmą na świecie pod względem kapitalizacji rynkowej, przekraczającej 4 biliony dolarów. Nawet umowa handlowa między USA a Europą przewiduje zakup chipów od firm północnoamerykańskich.
Pierwszą firmą, która zrozumiała, jak działa nowa relacja między Doliną Krzemową a Białym Domem, było Apple . Po miesiącach grożenia cłami przekraczającymi 50% na import z Chin (a później z Indii), gigant Apple znalazł się w beznadziejnej sytuacji. Nie mogąc wyprodukować iPhone'a w całości w USA , prezes firmy, Tim Cook, zgodził się zwiększyć czek inwestycyjny o 100 miliardów dolarów, osiągając 600 miliardów dolarów w samych Stanach Zjednoczonych.
Dla porównania, jest to taka sama kwota, jaką wszystkie kraje UE zobowiązały się wspólnie zainwestować w USA do 2029 r., chociaż w tym przypadku budżet będzie pochodził od jednej firmy: Apple.
W zamian za to rozejm równie kruchy, jak ten osiągnięty przez firmę Nvidia, ponieważ smartfony zostały wyłączone z wojny taryfowej, ale pod groźbą, że Trump może w każdej chwili zmienić zdanie. Sam Altman z OpenAI (należącego do Microsoftu) i Larry Ellison , założyciel Oracle, również pojawili się w Gabinecie Owalnym w ostatnich miesiącach, aby ogłosić wielomilionowe projekty za zgodą Trumpa. W ich przypadku jest to największy sojusz AI na świecie , na który przeznaczą, wraz z Softbankiem, budżet w wysokości 500 miliardów dolarów. Taka była cena, jaką Altman zgodził się zapłacić w zamian za przełamanie blokady politycznej narzuconej przez jego wieloletniego rywala Elona Muska, w tamtym czasie wciąż uważanego za „prezydenta w cieniu” Stanów Zjednoczonych.
Expansion